Posted on

Gdy patrzę do mojego notatnika, w którym rozpisałam sobie szczegóły tego wpisu, widzę wzmiankę, żeby w pierwszym akapicie zdradzić, dlaczego powstaje ta notka. Wydaje mi się, że takie comiesięczne podsumowania i snucie planów mogą się przysłużyć mojej produktywności. Niektórzy twierdzą, że zamiast planować lepiej działać. Nie wiem, czy się z tym zgadzam. Pewnie tkwię gdzieś pośrodku, ale mam nadzieję, że uda mi się relacjonować wam poprzednie miesiące i wytyczać szlak kolejnym. Może to być po prostu przydatne.

W sierpniowym podsumowaniu muszę jeszcze wspomnieć o końcówce lipca. Wydarzyło się wtedy coś dla mnie ważnego – Angela Węcka znalazła czas i błyskawicznie przyjęła mnie na konsultacje wydawnicze. Miałam listę skomplikowanych pytań, a odpowiedzi potrzebowałam na „już”. Angela merytorycznie i bez lania wody wyjaśniła mi wszelkie zawiłości, które mnie frapowały. Gorąco wam polecam, jeżeli macie jakiś problem związany z branżą. Głowa aż parowała mi od wiadomości i inspiracji, które – być może – uda mi się wykorzystać jeszcze w tym roku.

Moja debiutancka powieść, Trzydzieści kopert, była tematem przewodnim spotkania dyskusyjnego klubu książki w bibliotece w Jordanowie. Wiem, że o tym już wspominałam w poprzednim wpisie, ale nie mogło zabraknąć tej wzmianki przy podsumowaniu minionego miesiąca. To dla mnie wiele znaczy.

Książkowo w sierpniu ucieszyła mnie najbardziej wiadomość, którą odkryłam przez zupełny przypadek. Za kilka dni w odwiedziny przyjeżdża do nas rodzina z Niemiec, więc chciałam sprawdzić, co słychać u mojej ulubionej niemieckiej autorki, Cornelii Funke. Atramentowe Serce jest jedną z ważniejszych książek, które przeczytałam w młodości. Nie tylko opowiada fantastyczną historię, ale mój egzemplarz wygrałam w konkursie literackim organizowanym przez telewizję ZigZap. Czy ktokolwiek z was pamięta ten kanał? Uwielbiałam! Porzućmy tę dygresję i skupmy się na Cornelii. Czy wiecie, że jesienią tego roku ma się ukazać kolejny tom osadzony w Atramentowym Świecie? Po piętnastu latach od ostatniej części trylogii dostaniemy kontynuację! Niemożliwe nie istnieje. Powieść będzie nosić tytuł Kolor zemsty – chyba że polski tłumacz zadecyduje inaczej. Właściwie, jeszcze nie wiemy, czy i kiedy książka pojawi się na naszym rynku, ale gorąco wierzę, że to nastąpi prędzej niż później.

Z zapowiedzi istotną datą jest jeszcze premiera serialowego Percy’ego Jacksona ogłoszona na koniec grudnia tego roku. Czekam z cierpliwością, chociaż dla mnie ważniejszym wtedy wydarzeniem będzie powrót do pracy po prawie dwóch latach nieobecności.

Nieustannie szkolę się w obszarze wydawania książek. Kupiłam nowe publikacje na ten temat i wkrótce w teorii będę mistrzynią świata. Chciałabym ją wkrótce przekuć na praktykę. Skoro o tym mowa, wydaje mi się, że jednym z najważniejszych działań podjętych przeze mnie w ostatnich tygodniach było zgłoszenie się do akcji organizowanej przez Ewę Popielarz parującą twórców z korektorami. Mam nadzieję, że się zakwalifikuję.  W szufladzie czeka bowiem opowiadanie, które potrzebuje wnikliwego oka i liczę na to, że poznam absolwentkę Akademii korekty tekstu, z którą będę mogła nawiązać dłuższą współpracę.

Wrzesień chcę poświęcić sobie. Więcej pisać. Więcej odpoczywać. Częściej zachwycać się otaczającą mnie przyrodą. Może spróbuję się wyrwać na krótkie wczasy? Zobaczymy. Odliczam też dni do 7 października, kiedy Beata Skrzypczak (Opowiemci) organizuje w Katowicach Książkonalia, ale o tym napiszę już w następnej notce.

Zróbcie dla siebie coś miłego!

Dobrego dnia