Nie pisz nic, bo stracisz obserwatorów. To słowa, które niedawno usłyszałam i którym teraz robię na przekór. Nie mogę milczeć.
Gdy byłam dzieckiem, uważałam, że na końcu tęczy znajduje się garnek pełen złota. W szkole dowiedziałam się, że jest to zjawisko atmosferyczne. Później miałam krótki epizod kościelnej fascynacji i wtedy tęcza kojarzyła się ze znakiem od Bozi. Po latach stała się symbolem miłości. Nie rozumiem, że tęcza może obrażać. Jest piękna. Miłość jest piękna. Dobro. Pokój. Nadzieja. Wiara też może być piękna, o ile nie jest wykorzystywana do okrucieństw.
Gdy pisałam w kwietniu tego roku opowiadanie Jeden pierścionek, osadziłam je w czasie rzeczywistym. Kwarantanna, znudzenie, ale też miłość i bliskość drugiego człowieka, za którą tęskniliśmy lub którą bardziej docenialiśmy. W życiu bym nie przypuszczała, że kilka miesięcy później sytuacja tak się zmieni. Kampania wyborcza była wyjątkowa obrzydliwa w temacie mniejszości seksualnych, a teraz na naszych oczach dzieją się sceny, w których prawa człowieka spychane są na margines. A wydawało się, że pandemia zbliży ludzi do siebie, pomimo dystansu, który warto zachować w celach bezpieczeństwa.
Nie jestem głupia. Wiem, że jak komuś pali się grunt pod nogami, szuka kozła ofiarnego. Gdy coś przeskrobię, też staram się odwrócić uwagę. Przerażające jest to, że ktoś (lub wiele ktosiów) próbuje skłócić ludzi i wywołać polsko-polską wojnę, byle tylko nie patrzeć na statystyki zachorowań czy kryzys gospodarczy. Wmawiają słowa o ideologii, a przecież to twój sąsiad, lekarz, bibliotekarka. Człowiek, nie zbiór światopoglądów.
W liceum rzucono plotkę, że jestem lesbijką. Byłam zaskoczona, nawet się rozpłakałam, ale gdy wróciłam do domu, uświadomiłam sobie, że tu nie ma, o co płakać. Gdyby kochała kobiety, byłabym wciąż taką samą Ewą. Kreatywną, może nieco zbyt energiczną, raczej lubianą osobą. Nie rozumiałam, czemu miałoby mnie obrazić takie pomówienie. I wiecie, co zrobiłam? To były czasy sprzed mediów społecznościowych, ale mieliśmy forum internetowe, na którym omawialiśmy sprawy bieżące. Z pełną premedytacją ustawiłam sobie w avatarze „I’m not a lesbian, but my girlfriend is”. Mogli mówić, co chcą.
Jedną gwiazdkę odejmuję za wątek homoseksualny, który ostatnio stał się bardzo modny i niektórzy traktują go chyba jako element obowiązkowy.
To słowa jednej z recenzji Trzydziestu kopert, która była pochlebna, 9 gwiazdek na 10, ale zapamiętałam z niej tylko to zdanie. Chciałam nagrać film o tym, że to w mojej twórczości element obowiązkowy, ale zupełnie nie z powodu mody. To codzienność, stały element mojego życia.
Parady równości przez wiele lat wydawały mi się zbędne i podchodziłam do nich bardzo sceptycznie. Mimo bycia całkowitą sojuszniczką LGBT+, nie potrafiłam zrozumieć, po co właściwie maszerować, jak to nic nie zmieni. Przeraża mnie homofobia. Przeraża mnie, że bliskie mi osoby mogą zostać skrzywdzone tylko przez to, że kochają lub kim się czują. Przeraża mnie to, że wielu woli, żeby dzieci cierpiały w domach dziecka zamiast mieć szczęśliwą rodzinę stworzoną przez jednopłciową parę. Przeraża mnie to, że można krzywdzić drugiego człowieka, trzymając w dłoni księgę, która mówi, że miłość to największa wartość.
Ale wciąż mam nadzieję, że będzie lepiej. Patrzę na wszystkich wytrwałych, dzielnych, którzy walczą w imię równości. Całym sercem jestem z wami. Czuję dumę. Mówią, że zielony to kolor nadziei. Dla mnie nadzieja jest tęczowa.
Najbardziej śmieszą mnie słowa, że w małych miejscowościach nie ma osób nieheteronormatywnych. Miałam w gimnazjum przyjaciela, z którym właściwie nigdy nie musiałam rozmawiać na temat naszej orientacji – było miliony ciekawszych tematów. Dobra, kiedyś popełniłam błąd próbując go zeswatać z moją koleżanką. Do tej pory pamiętam jego słowa, kiedy mówił mi, żebym nie wracała na prowincję po studiach. Bolało go, że „tam” nie ma miejsca dla takich jak on. Też mnie to boli i chyba poniekąd dla niego piszę te słowa. Bo wszędzie powinno być miejsce dla każdego z nas, dla każdego, kto jest dobrym człowiekiem.
Nie jestem zdania, że każdy w Internecie powinien się wypowiadać na każdy temat, ale jeżeli masz zgromadzoną wokół siebie społeczność, a w twoim sąsiedztwie kpią sobie z praw człowieka, może warto byłoby powiedzieć kilka słów. Czasami czuję się bezradna, ale wiem, że też mogę wspierać, a w swojej twórczości poruszać problemy, które dotyczą osób krzywdzonych. I to właśnie próbuję teraz robić.
Przepraszam was za najbardziej chaotyczny wpis w historii.
Kochajcie, ufajcie, bądźmy dla siebie dobrzy.
Każdy powinien być traktowany tak samo jak inni, mimo innej orientacji.. Wierzę w to, że będzie wkońcu dobrze. Pięknie napisałaś Ewo 😉 Wytrwałości życzę i tęczowej nadziei.
Pozdrawiam 😁
Cieszy mnie, że to napisałaś. Z odwagą i szczerością.