Cenię w mediach społecznościowych to, że mogę wymieniać się doświadczeniami z innymi i każdego dnia zdobywać wiedzę. Należę do kilku grup dla pisarzy i niezwykle ważne jest dla mnie wspieranie się, porady i przestrzeganie przed różnymi zawiłościami. Wszak ta branża wydaje się nie należeć do najbardziej przyjaznych.
Dzisiaj nadarzyła się okazja do tego, żebym podzieliła się swoją wiedzą w temacie wynagrodzeń za wypożyczenia biblioteczne. Jestem bibliotekarą, a w zeszłym roku na studiach podyplomowych miałam o tym jeden wykład, dlatego z przyjemnością podzielę się teorią, którą poznałam, zwłaszcza, że temat wciąż budzi wiele kontrowersji.
Dostanę miliony monet, bo moje książki są w wielu bibliotekach
Nie do końca tak to działa. W rozporządzeniu widnieje wykaz sześćdziesięciu bibliotek, które zobowiązane są do zbierania statystyk wypożyczeń i to właśnie na ich podstawie wypłacane są środki dla autorów i wydawców. Przegląd tych bibliotek jest dość różnorodny – znajduje się tam na przykład biblioteka w maleńkich, choć z pewnością pięknych Ornotowicach (woj. śląskie) czy kilka instytucji z Warszawy. Niestety, niektórych województw nie ma wcale na liście, ale kilka bibliotek znajduje się również w gronie tych, do których wydawca jest zobligowany wysłać egzemplarze obowiązkowe.
Wykaz stanowi załącznik do rozporządzenia, znajduje się na końcu dokumentu.
O ile wiem, maksymalna kwota, jaką można otrzymać w ramach tego wynagrodzenia to ok. 20 tysięcy złotych, a minimalna 20 złotych. Z każdym wydanym tytułem zawartym w oświadczeniu kwota ta może rosnąć.
Formalności: wszystkie teksty ustaw i rozporządzeń możecie znaleźć na państwowej stronie prawo.sejm.gov.pl, ale poniżej podrzucam te najbardziej istotne we wspomnianym temacie.
- Rozporządzenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 2 listopada 2015 r. w sprawie procedury podziału i wypłaty wynagrodzenia za użyczanie oraz wyznaczenia w drodze konkursu organizacji zbiorowego zarządzania uprawnionej do podziału i wypłaty tego wynagrodzenia Dz.U. 2015 poz. 1924
- Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Dz.U. 1994 nr 24 poz. 83
To skandal, żeby biblioteki płaciły!
Jednym z największych mitów na temat wypożyczeń bibliotecznych jest myśl, że każda biblioteka odprowadza daninę za każdą wypożyczoną książkę. To faktycznie byłoby bez sensu, bo walczymy o czytelników i chcemy, żeby czytali jak najwięcej.
Na szczęście w Polsce funkcjonuje coś takiego jak Fundusz Promocji Kultury, którym zarządza minister kultury i ochrony dziedzictwa narodowego. To naprawdę potężne pieniądze, z których finansowane są projekty w całym kraju i poza jego granicami. Mówimy o miliardach złotych. Skąd się znalazła taka olbrzymia suma? Z hazardu. Przychodem Funduszu jest określony procent z wpływów z gier hazardowych. Od teraz, jak puścicie totolotka możecie sobie mówić, że wspieracie pisarzy i kulturę.
Napisałem książkę. Dajcie mi pieniądze
Musisz zarejestrować się na platformie plr.copyrightpolska.com.pl – pamiętaj, że oświadczenie musisz wydrukować i wysłać na adres stowarzyszenia, które obecnie jest realizatorem rozporządzenia. Co ciekawe, na platformie możesz zarejestrować się również jako ilustrator, wydawca, a nawet spadkobierca twórcy – oczywiście, wtedy musisz dokładnie doczytać, jak działa twój procentowy udział w obliczaniu wynagrodzenia.
Termin składania oświadczenia: 31 sierpnia.
Przedstawmy sprawę na moim przykładzie. Debiutowałam w 2019 roku powieścią Trzydzieści kopert. Jestem zarejestrowana na platformie, moje książki znajdują się w kilku wyznaczonych bibliotekach. Do końca sierpnia 2020 roku mam czas, żeby wysłać oświadczenie w wersji papierowej, żeby do końca grudnia 2020 roku otrzymać symboliczną sumę za wypożyczenia, które miały miejsce w 2019 roku.
Oświadczenia zachowują ważność, ale każda nowa książka powinna być dodana. Prosty rachunek: im więcej książek, im więcej wypożyczeń, tym więcej pieniędzy może pojawić się na waszym koncie.
„Wymyślacie tylko, pfff, pieniądze za książki, do pracy byście się wzięli”
Pomysł, żeby wypłacać wynagrodzenia z wypożyczeń bibliotecznych nie jest nowym wynalazkiem. W Danii działa już od ponad siedemdziesięciu lat. W Polsce wcielono w życie dyrektywę Unii Europejskiej. Temat nadal spotyka się z wieloma kontrowersjami, również w środowisku bibliotekarskim. Niektórzy obawiają się, że ograniczy to powszechny dostęp do kultury, inni, że uderzy to w fundusze bibliotek, dodając dodatkową pracę dla tych wyznaczonych, a nie oferując nic w zamian. Z perspektywy pisarki cieszę się, że jest taka możliwość, zawsze to argument do walki z osobami, które bezczelnie i nielegalnie rozprowadzają ebooki, usiłując tłumaczyć się, że przecież biblioteka publiczna robi to samo.
Jeżeli chcecie o coś zapytać, śmiało. Razem poszukamy odpowiedzi. Jeżeli macie jakieś doświadczenia w tym temacie, podzielcie się, żebyśmy się czegoś nauczyli.
Tak jak mówię, na razie jestem teoretykiem w tej sprawie, więc mogą pojawić się małe techniczne błędy. Będę wdzięczna, jeśli mi je wskażecie.
UWAGA
Wspomniane wyżej rozporządzenie pozwoliło wyłonić realizatora zadania w latach 2016-2020, którym jest Stowarzyszenie Autorów i Wydawców COPYRIGHT POLSKA. Pamiętajcie, żeby w przyszłym roku sprawdzić, czy jest to nadal aktualne. W kolejnym rozporządzeniu może się zmienić np. wykaz bibliotek, choć to wątpliwe.
Jako świeżynka w świecie literackim dziękuję za pomoc Małgorzacie Falkowskiej za rozwianie kilku wątpliwości co do praktyki.
Nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje. Muszę zainteresować się tematem. Dziękuję za ten wpis!