Pod koniec kwietnia zrobiłam coś szalonego – na tyle, na ile może być szalone życie pisarki, która na co dzień zajmuje się ciepełkowymi historiami. Wystawiłam napisanie opowiadania w stylu komedii romantycznej dla osoby, która zaoferuje najwięcej. Zbieraliśmy środki na Niewidzialną Wystawę – to, pozwólcie mi zacytować z ich strony internetowej, wyjątkowa interaktywna podróż w świat całkowitej ciemności, podczas której będziesz mógł wypróbować, jak radzić sobie w codziennych sytuacjach bez pomocy wzroku – wyłącznie za pomocą zmysłu słuchu, dotyku, węchu…. Jednym z moich małych marzeń jest odwiedzenie tego miejsca na żywo, dlatego zależy mi, żeby przetrwało trudniejsze, nietypowe czasy. Licytacja już się zakończyła, ale jeżeli macie ochotę, to w wolnej chwili możecie sprawdzić grupę: Na pomoc Niewidzialnej Wystawie. Może znajdziecie coś dla siebie? Może sami będziecie chcieli włączyć się w akcję? A może Niewidzialna Wystawa też trafi na listę waszych przyszłych wycieczek?
Opowiadanie wylicytowała przesympatyczna pani Magda. Zadanie, które mi wyznaczyła, na początku mnie zaskoczyło, ale dzisiaj jestem już zakochana w tym twórczym wyzwaniu. Inspiracja przyszła w najmniej oczekiwanym momencie, ale o wszystkim jeszcze zdążę wam opowiedzieć. Pani Magda wyraziła zgodę i opowiadanie udostępnimy już w czerwcu każdemu, kto będzie miał ochotę je przeczytać. Redakcja umówiona, wstępny projekt okładki już jest, teraz tylko ebi musi działać i przelać na klawiaturę wszystkie zapiski z zeszytu. Nie mogę się doczekać!
Co do pozostałych sprawunków, najwyższa też pora porządnie zająć się poprawkami w powieści, którą zadedykowałam Zosi. Moja przyjaciółka obchodzi dziś imieniny, dlatego śmiało możecie złożyć jej życzenia! Mam nadzieję, że w podsumowaniu za miesiąc będę mogła wam opowiedzieć więcej o tym projekcie, bo wiem, że czekacie na Festiwal Spadających Liści. Ja również! Poranki spędzam z tymi bohaterkami i muszę wam powiedzieć, że warto poczekać.
W poprzednim podsumowaniu wspominałam wam, że kończę poprawianie powieści młodzieżowej i w tej notce powinnam wam powiedzieć o jeszcze jednej rzeczy: skończyłam te poprawki i… (proszę o werble!) wysłałam do wydawnictwa. Jednego. Wszyscy doradzają, żeby wysyłać do wielu wydawców jednocześnie, a ja na razie zdecydowałam się na jednego i zobaczymy. Czekam na odpowiedź. Powinnam wrzucić tutaj mój tweet sprzed paru miesięcy:
Nikt nie ostrzegał, że z pisaniem wiąże się wieczne czekanie. Czekanie aż napiszesz, czekanie na odpowiedź wydawcy, czekanie, ŻEBY POWIEDZIEĆ CZYTELNIKOM, CO SIĘ WCZORAJ WYDARZYŁO, A TO NA RAZIE TAJEMNICA! 😍😍😍
— Ewa Mielczarek (@ebimielczarek) October 16, 2020
Nikt nie ostrzegał! 😁
Hmm… Nie mam pojęcia, co wtedy miałam na myśli!
Teraz czytam: Szóstkę Wron Leigh Bardugo.
Zachwyty: świeże kwiaty w gabinecie. W zeszłym miesiąc kupiłam dla siebie po raz pierwszy w życiu świeże kwiaty i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, ile to zmienia w serduchu.
Teraz piszę: ciepełkowe opowiadanie, o którym wspomniałam już w tej notce.
Co robię, by stać się lepszą pisarką? Słucham podcastu In Writing with Hattie Crissell i z każdego odcinka tworzę notatki w specjalnym zeszycie.