Posted on

Czterdzieste urodziny Harry’ego Pottera spędziłam literacko. Oczywiście, biorąc pod uwagę moją pracę i zainteresowania, każdy dzień mogłabym tak określać. Ten był jednak wyjątkowy. W Krakowie odbywało się spotkanie autorskie Emilii Teofili Nowak, która niedawno wydała nową powieść Hotel Aurora. Byłam w zaszczytnym gronie osób, które miały możliwość przeczytania książki przedpremierowo, ale jak niektórzy z was wiedzą, podobała mi się na tyle, że kupiłam kilka egzemplarzy w wersji papierowej.

Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że to był inspirujący wieczór. Podzielę się z wami luźnymi refleksjami, z którymi obudziłam się dzisiaj rano.

Spotkanie z autorem to nie tylko wizyta po autograf tej czy innej pisarki. Takie wydarzenie przyciąga artystów, w kolejce można natrafić na fascynujące osoby i z nimi porozmawiać. Wymiana doświadczeń jest zawsze cenna, a opowieści z literackiego światka nie tylko zachwycają, ale i przygotowują do czasami niezbyt przyjemnych sytuacji. Nadal jestem w szoku, że na spotkaniu z Emilią poznałam twórczynię z sąsiedniej miejscowości. Wiecie, mieszkam na prowincji, co kocham całym sercem, ale znajomych po piórze, z którymi mogłabym się spotkać na żywo i zwyczajnie pogadać, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. Tu okazało się, że mam prawie pod nosem pisarkę, której debiut już niedługo ukaże się na księgarskich półkach. Będę wam o tym opowiadać, bo to niesamowita wiadomość, która mnie bardzo cieszy.

Druga rzecz, którą odkryłam jest już bardziej osobista, a zamknąć ją można do jednego zdania: chcę takiego życia. Chcę tworzyć fascynujące historie, a później jeździć po Polsce i rozmawiać z ludźmi. Emilia zawiesiła poprzeczkę wysoko, bo ruszyła niczym gwiazda rocka w tournee po sieci prestiżowych hoteli. Dla gości przygotowała upominki, odpowiadała dzielnie na pytania (nawet osoby, która uaktywniła się już po tej części spotkania i wystrzeliła niczym z karabinu maszynowego z różnymi zagadnieniami) i zorganizowała losowanie vouchera na pobyt w hotelu – tak, to ja miałam tyle szczęścia, że teraz mogę planować weekend w Krakowie. Myślę, że każdy czuł się bezpiecznie i swobodnie. Kameralne grono, ale też swoboda i charyzma Emilii sprawiły, że chętnie powtórzyłabym to wydarzenie. Macie taką szansę nadrobić – w czwartek, 6 sierpnia, następny punkt na trasie koncertowej, Warszawa.

Nauczyłam się też tego, że jeśli myślę poważnie o sobie „Ewa Mielczarek pisarka” (a powinnam, skoro jest to wydrukowane w tysiącach egzemplarzy Hotelu Aurora), to muszę częściej chodzić na spotkania autorskie. Nie umiem na żywo opowiadać o sobie i mojej twórczości, jeszcze nie, dlatego powinnam przyglądać się innym, by czerpać garściami inspiracje i uczyć się, jak to powinno wyglądać. Dopóki nie znajdę własnego stylu i nie pokonam scenicznej nieśmiałości, muszę opierać się na doświadczeniach innych.

Na koniec wypadałoby powiedzieć kilka słów na temat książki, która była jedną z trzech bohaterek wczorajszego wieczoru. Drugą bohaterką była Emilia, która wyczarowała nie tylko piękne spotkanie, ale i świetną powieść. Rozmowę prowadziła Angela Węcka, bohaterka numer trzy, autorka, której wpisy w Internecie regularnie śledzę i której najnowszą książkę zamówiłam w przedsprzedaży. (Akcja jeszcze trwa, dlatego jeśli chcecie przeczytać miłosną historię o dwóch partnerkach, które wyruszają kamperem w podróż życia – sprawdźcie koniecznie stronę kamper.wecka.pl )

Wróćmy do Hotelu Aurora. Co w tej książce sprawiło, że odetchnęłam z ulgą, że nie będę musiała kłamać przyznając się przed koleżanką do opinii o jej utworze. To dobrze napisana historia obyczajowa, w której postacie żyją. Już po pierwszych stronach mamy dokładny obraz Antoniny Walczak, dojrzewającej na naszych oczach absolwentki turystyki, która spróbuje się zmierzyć z ratowaniem upadającego hoteliku w Sudetach. Na swojej drodze spotyka kalejdoskop barwnych charakterów, czasami może się wydawać, że aż zbyt barwnych. Jest wakacyjnie, czasami zabawnie, a na innych stronach przerażająco prawdziwie i smutno. Pojawiają się silne uczucia, zgrabne opisy „momentów” i wszelakie relacje, słowo – klucz wczorajszego spotkania. Niektóre z tych relacji są na tyle mocne, że nie ma dla nich granicy między jawą a snem. Do tego wszystkiego dorzućcie setki nawiązań do literatury – przy drugiej lekturze powieści postanowiłam sobie zaznaczać każdy taki fragment i ruszyć z akcją „Czytaj jak Walczak”. Jeżeli lubicie opowieści o perypetiach ciekawych kobiet, które nie są idealne i popełniają błędy, mogę wam śmiało polecić Hotel Aurora.

Książkę znajdziecie w każdej dobrej księgarni, ale tu kupicie ją w wersji z autografem lub dedykacją. Przy okazji, możecie do zamówienia moje Trzydzieści kopert.

Na Facebooku Emilii Teofili Nowak możecie zobaczyć zdjęcia z wczorajszego spotkania.

2 Replies to “Garść przemyśleń po spotkaniu autorskim Emilii Teofili Nowak”

  1. No już na Targach Książki w Krakowie miałaś spotkanie z czytelnikami ❤️ Trzymam kciuki, żebyś jak najszybciej nauczyła się mówić na żywo o swoich książkach, bo ja już się nie mogę doczekać❤️
    A na spotkanie z Emilią muszę kiedyś wybrać 😁
    I gratulacje wygranej ❤️

    1. Dziękuję!
      Tak, moje spotkanie było cudowne – w dużej mierze dzięki Twojej obecności, ale na liście pisarskich celów do odhaczenia mam jeszcze takie, że siedzę na scenie (lub w wydzielonym miejscu), ktoś zadaje mi pytania i ja odpowiadam. Do tego muszę jednak zająć się dwoma sprawami: pokonać nieśmiałość i pisać, pisać, pisać, żeby ktokolwiek chciał przyjść. 😀

Comments are closed.