Posted on

Znowu. Ostatni dzień października w każdym domu spędzany jest inaczej. Niektórzy świętują Noc Duchów, wpadając w przebraniach do znajomych i zbierają cukierki. Inni w zadumie przygotowują się do odwiedzenia grobów bliskich i z trwogą myślą o rodzinnych spotkaniach. Dla kolejnych ten dzień niczym szczególnym się nie wyróżnia. A u nas? U nas jest to dzień, w którym zawsze zaświeca ta żarówka pod nazwą NaNoWriMo.

NaNoWriMo to inicjatywa, o której być możesz już słyszeliście. W końcu odbywa się w tym roku oficjalnie po raz dwudziesty. To amerykańska organizacja, która rozsiała na całym świecie swoich fanów i realizatorów, jeśli mogę tak określić osoby, które biorą udział w projekcie. O co chodzi? Wystarczy rozwinąć skrót NaNoWriMo – National Novel Writing Month. Miesiąc pisania powieści. Zadaniem uczestników jest napisanie powieści podczas trzydziestu dni listopada. Oczywiście, nie wszystkim się to udaje. W moim przypadku jeszcze się to nie zdarzyło. Mimo to, zawsze pod koniec października siadam i z ekscytacją przygotowuję się do zbliżającego czasu. Być może w tym roku sytuacja się odmieni – wszak moja pierwsza książka, Trzydzieści kopert, powstała w podobnym okresie.

Uczestnik projektu zakłada na stronie nanowrimo.org swoje konto, dodaje tam podstawowe informacje na temat książki, nad którą będzie pracować przez najbliższy miesiąc i każdego dnia relacjonuje swój postęp notując ilość słów, które udało się napisać. To okazja do stworzenia nowego tekstu, poznania ciekawych ludzi, których też rajcuje pisanie czy wyrobienia w sobie nawyku, by codziennie poświęcić chwilę na literaturę od kuchni. Listopad w rankingach miesięcy często ląduje najniżej – zimno, krótkie dni, do Gwiazdki daleko. Dzięki NaNoWriMo można zmienić to w czas, kiedy twórczość wypełnia ciepłem serduszko, długie wieczory można wykorzystać na kreowanie wspaniałych historii, a i czas do grudnia upłynie zdecydowanie szybciej.

Jak przy wszystkim i tu można spotkać krytyków. Od tych, którzy uważają, że to największa bzdura i absurdem jest napisać powieść w tak krótkim czasie, bo powstanie, ładnie mówiąc, szmira, która nadawać się będzie tylko do kosza. Inni podchodzą do projektu poważnie, co może sprawić, że w przypadku porażki będzie im smutno, a w przeciągu listopada dominującym uczuciem będzie stres i niepokój związany z terminami, wskaźnikami i upływającym czasem. Dla mnie to po prostu zabawa, która zachęca do tworzenia. Może dlatego do tej pory nie udało mi się wygrać, ale podchodzę do tego całkowicie na luzie, mając świadomość, że to, co powstanie, wymagać będzie dodatkowej pracy, a jeśli nic nie powstanie, spędzę kilka chwil na tworzeniu dla samego tworzenia, co chyba jest największą nagrodą.

Przejdźmy do meritum. Jako rzecze tytuł wpisu: składam tutaj publiczną deklarację i podejmuję po raz kolejny próbę napisania w miesiąc tekstu, który będzie na tyle spójny i ciekawy, że po odpowiedniej redakcji będę mogła go wydać. O czym będzie ta historia? Zadajcie mi to pytanie jutro. Jeżeli do tej pory nic się nie zmieni, usiądę przy laptopie, żeby napisać kryminał. Kryminalik. Widzę to zdziwienie na Waszych twarzach. To gatunek, który zdaje się zupełnie do mnie nie pasować. Wiele w tym prawdy. Nie czuję się w nim silna, rzadko go wybieram jako czytelniczka. Właśnie dlatego chcę spróbować. Chcę przełamać ten opór i udowodnić sobie, że jestem pisarką, a zatem potrafię napisać wszystko. Poza tym, jedno z wydawnictw ogłosiło konkurs na powieść w stylu Agathy Christie. Ciekawie byłoby wziąć w nim udział. Termin składania prac do końca grudnia.

Nie zakładam niczego. Wszystko okaże się w listopadzie.

Jeżeli też bawicie się w NaNoWriMo, koniecznie pochwalcie się swoimi projektami.

PS Ten cudny piórodługopis, który widzicie w miniaturce wpisu, otrzymałam w prezencie od Kamy i Anity podczas mojego pierwszego spotkania autorskiego. Opowiem Wam o nim w najbliższym czasie – wpis o tym wydarzeniu będzie idealny na prokrastynację przy NaNoWriMo.

[PS z dn. 2.11.2019: Wczoraj o świcie usiadłam przed laptopem i zaczęłam pisać kolejną ciepełkową historię. Kryminały muszą poczekać. Trzymajcie kciuki za mnie w tym miesiącu, bo mam wrażenie, że powstaje coś wyjątkowego.]