Dzień dobry. Dla niektórych pisarzy największym problemem jest wymyślenie pierwszego zdania. Nic dziwnego, nosi ono olbrzymie brzemię. Potencjalny czytelnik może zrazić się już od samego początku na tyle, by nigdy nie sięgnąć po książkę danego autora. Wymyślamy więc idealne zdanie, dopieszczamy je i po cichu modlimy się do naszych literackich bóstw, by było to zdanie, w którym rozkochają się nasi odbiorcy.
Nie wiem, czy to samo dotyczy wpisów na blogu. Właściwie, nie wiem, dlaczego piszę te słowa. Minęły dopiero cztery miesiące od mojego debiutu, a ja już uruchomiłam stronę internetową. Może powinnam zachować więcej pokory i pracować nad kolejnymi tytułami. Może tworzenie tej notki i pozostałych wpisów to tak naprawdę moja ucieczka od zeszytu z sowami czy folderu zatytułowanego zupełnie szczerze „książka numer 2”. Może po prostu chcę, żeby czytelnicy mieli możliwość poznania mnie jako osoby, zanim poznają moich następnych bohaterów. Nie wiem.
Wiem jedno. Chcę pisać. Będę pisać. Przestanę przed tym uciekać. Odkąd pamiętam powtarzałam, że napiszę książkę, ale nie realizowałam żadnego kroku, który mógłby mnie do tego celu przybliżyć. W tym roku udało mi się to zmienić. W tym roku napisałam i wydałam powieść. Udało się. Usłyszałam kilka pochlebnych opinii i od razu włączył się we mnie tryb „Muszę to kontynuować”, choć zarzekałam się, że wystarczy mi jedna pozycja wydawnicza, bym była zadowolona. Wydawało mi się, że jedna książka zrealizuje ten punkt na liście rzeczy do zrobienia przed śmiercią. Nie wzięłam pod uwagę, że do tej listy ciągle mogę dokładać dodatkowe pomysły.
Nie wiem, czy mogę tytułować się pisarką. Nie wiem, czy chcę nazywać się autorką. Cześć, mam na imię Ewa i ten blog ma być świadkiem moich literackich przygód. Mam nadzieję, że będziecie mi towarzyszyć. Bo kimże byłby pisarz bez czytelników?
Już czekam na kolejne notki i trzymam kciuki za nową książkę 💛
Dziękuję!
#odpisujęporokunakomentarze